Dziś przy bramie zakładu pojawiły się rodziny strajkujących. Przyniosły protestującym niedzielne obiady i ciasta. Wielu strajkujących po raz pierwszy od kilku dni zobaczyło swoje dzieci.
Do strajkujących przychodzą też koledzy z wydziałów, które pracują. Przynoszą im kawę, papierosy, gazety. Wszyscy są już bardzo zmęczeni, ale zapowiadają, że dopóki zarząd nie podpisze ze związkami porozumienia w sprawie podwyżek, będą protestować nadal.
Bezpośrednią przyczyną strajku było dyscyplinarne zwolnienie przez zarząd 32 związkowców, za to, że w lipcu zorganizowali dwugodzinny strajk ostrzegawczy.
W wyniku ostrej reakcji załogi wszyscy zostali w końcu przywróceni do pracy, pozostała jednak sprawa podwyżek. Strony sporu przedstawiły konkretne propozycje, jednak do porozumienia jak dotąd nie doszło.
Negocjacje w tej sprawie zostaną wznowione w poniedziałek o 11. Tymczasem, według szefostwa, "każdy dzień przestoju w przedsiębiorstwie to milionowe straty". Związkowcy zaś odpowiadają, że "gdyby nie nieprzemyślane decyzje zarządu, nie byłoby strajku".