Der Spiegel podaje, że amerykańskie jednostki specjalne pilnowały rebeliantów, gdy ci zdobywali bazy wojskowe w Libii. Skoncentrowano się jednak na najważniejszych obiektach. Między innymi tych, w których składowano broń chemiczną. Rakiet nie udało się upilnować.
Jak informuje Der Spiegel, zaginięcie pocisków mocno zaniepokoiło przedstawicieli Paktu Północnoatlantyckiego. Ich zdaniem broń może zostać wykorzystana do ataków na cywilne samoloty pasażerskie. O tym, że to realistyczny scenariusz, świadczy zamach z 2002 roku. Terroryści wystrzelili wówczas rakietę ziemia-powietrze w kierunku izraelskiego samolotu startującego z lotniska w Mombasie. Niewiele brakowało, a pocisk trafiłby w cel.
IAR