"Czas nagli" - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej. Podkreślił, że libijskie wojska muszą się wycofać z miejsc, które zajęły siłą po walkach z rebeliantami. Herman Van Rompuy dodał, że władze w Trypolisie powinny też zezwolić na międzynarodową pomoc humanitarną dla ludności cywilnej, ponadto w Libii musi dojść do natychmiastowych zmian politycznych. "Kluczową rolę powinna ogrywać Tymczasowa Rada Narodowa" - podkreślił unijny prezydent. Libijski pułkownik dostał ultimatum, a nad Libią już są francuskie myśliwce, które monitorują przestrzeń powietrzną. Wcześniej zostały wysłane także brytyjskie maszyny gotowe zaatakować libijskie samoloty, które naruszą strefę zakazu lotów utworzoną na mocy rezolucji ONZ. Jeśli libijski pułkownik nie ustąpi, celem kolejnych ataków samolotów krajów NATO-wskich mają być między innymi bazy libijskich wojsk i stacje paliwowe. Dyplomaci w kwaterze głównej powiedzieli Polskiemu Radiu, że nie jest wykluczone, że sekretarz generalny Sojuszu Anders Fogh Rasmussen zwoła
posiedzenie ambasadorów NATO, by ostatecznie zaakceptować plany powietrznej operacji w Libii. Nie oznacza to, że cały Sojusz weźmie udział w interwencji, bo Niemcy i Turcją są przeciwne, ale wykorzystany zostanie NATO-wski sprzęt i struktury dowodzenia.
IAR