Władze Izraela twierdzą, że atak był odpowiedzią na prowadzone przez Palestyńczyków ostrzały. Z kolei przedstawiciele palestyńskich władz wyrazili oburzenie działaniami Izraela. Rzecznik palestyńskiego ministerstwa spraw wewnętrznych Eihab Al-Ghulani oskarżył Zachód o popieranie barbarzyńskich posunięć Tel Awiwu.
"Tutaj zabijani są ludzie, a nikt nie mówi ani słowa. Z drugiej strony, gdyby jakikolwiek Izraelczyk został ranny, cały świat powiedziałby nam, że mamy przestać. Gdzie w takim razie jest świat, który mówi o prawach człowieka? Ludzie są tutaj zabijani, a nikt nie powiedział ani słowa" - stwierdził Al-Ghulani.
Palestyńczycy zapowiadają odwet na Izraelu. Wkrótce po ataku ostrzelali z rakiet południe Izraela i zabili jedną osobę. Rakiety spadły też na miasto Aszkelon, ale tam nikomu nic się nie stało.