Posłanka przyznała, że pracowała nad nowelizacją ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, ale w żadnym artykule ta ustawa nie dotyczyła jej prywatnej sytuacji.
Dodała, że była właścicielką własnościowego prawa do lokalu od 2000 roku. Natomiast ustawa, która weszła w życie w 2001 roku dawała nie tylko jej, ale i milionom obywateli prawo utworzenia odrębnej własności - podkreśliła.
Zaznaczyła także, że 749 złotych, o których pisała "Rzeczpospolita" to nie był wykup gruntu, tylko opłaty notarialne. Takie płacą wszyscy członkowie spółdzielni w naszym kraju podpisując akty notarialne - dodała Lidia Staroń.
Według posłanki jej sytuacja ani materialna ani majątkowa się nie zmieniła, bo nie jest ona właścicielką gruntu tylko nadal użytkownikiem wieczystym.
O sprawie napisała "Rzeczpospolita". Według dziennika dzięki znowelizowanej ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych posłanka uwłaszczyła wart kilkaset tysięcy złotych lokal usługowy na gruncie - za jedyne 749 złotych.
Lidia Staroń uważa tymczasem, że artykuł narusza jej dobre imię i zapowiada, że pozwie "Rzeczpospolitą" do sądu.