Śnieg dał się szczególnie we znaki w Szkocji. Odwołano część spotkań piłkarskich, na które, w związku ze strajkiem szkockich arbitrów, sprowadzono sędziów z zagranicy, w tym z Polski. Rząd w Edynburgu zwołał nadzwyczajny komitet zajmujący się katastrofami naturalnymi. Komitet orzekł, że ma dość zapasów piasku i soli do posypywania dróg i rozszedł się szczękając zębami. Jak informowała szkocka pogodynka: "Temperatury poniżej zera w całym kraju. W niektórych częściach Szkocji zanotowano najniższe w historii temperatury listopada. Nad Loch Glaskarnoch w górach było minus 15 stopni." Niewiele lepiej było na północy Anglii. "W Parku narodowym Northumberland spadło 30 cm śniegu, a temperatura wynosi minus 9 stopni Celsjusza."
Jest to wynik aberracji jesiennych prądów powietrznych, które normalnie niosą z zachodu wilgotne i ciepłe powietrze znad Atlantyku. Wielka Brytania znalazła się obecnie w strefie zimnego powietrza znad Skandynawii.