Brytyjskie MSZ podkreśla, że tunezyjska przestrzeń powietrzna pozostaje otwarta, a linie lotnicze utrzymują połączenia, choć to może ulec zmianie. Powracający turyści mówili o atmosferze strachu, przemocy, zrabowanych sklepach i warsztatach. "To było jak podróż przez strefę frontową, dziwne wrażenie. Wszędzie zrabowane sklepy. Jadąc taksówką na lotnisko byłam w strachu, jeszcze się w życiu tak nie bałam. jedyne informacje mieliśmy z serwisu światowego BBC."- mówiła jedna z turystek. "Widzieliśmy sklepy z rozbitymi wystawami i wojsko na całej długości drogi. I słyszeliśmy strzały w Suzie."
Brytyjskie media obliczają, że do kraju powróciła większość z 3 tysięcy przebywających tam turystów, pozostało natomiast około tysiąca obywateli brytyjskich mieszkających tam na stałe, pracujących, lub prowadzących własne firmy. Ambasada brytyjska w Tunisie zaleca im nie pokazywać się na ulicach, na miejsce przybyła też specjalna ekipa MSZ mająca im pomóc w razie pogorszenia się sytuacji.
IAR