Z Placu Defilad przed Sejm przemaszerowały przedstawicielki organizacji feministycznych, związkowcy, kobiety wykonujące najgorzej płatną pracę i popierający ich postulaty mężczyźni.
W tym roku manifestujący protestowali przede wszystkim przeciwko umowom o pracę nie dającym zatrudnionym praw socjalnych.
Hasło Manify brzmiało: "Dość wyzysku, wymawiamy służbę". Uczestniczki demonstracji chciały zwrócić uwagę na drastyczne nierówności ekonomiczne między kobietami i mężczyznami.
Tegoroczna Manifa była dedykowana Izabeli Jarudze-Nowackiej, posłance zaangażowanej w walkę o prawa kobiet, która zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem. Organizatorzy protestu złożyli kwiaty przed poświęconą pamięci posłanki tablicą na gmachu ministerstwa pracy i polityki społecznej.
W Manifie uczestniczyły między innymi: Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, Wolny Związek Zawodowy "Sierpien 80" oraz Związek Nauczycielstwa Polskiego.
W Manifie nie brali udział przedstawiciele władzy, było obecnych jedynie kilku posłów lewicy. Protest zakończył się pod Sejmem.Tam na uczestników Manify czekała 20-osobowa kontrmanifestacja, zorganizowana przez Młodzież Wszechpolską i Obóz Narodowo-Radykalny. Uczestnicy oddzieleni przez kordon policji, skandowali hasła: "Ręce precz od polskich dzieci!", oraz "Bóg, Honor i Ojczyzna".
