`Swój apel autorzy manifestu kierują do europejskich polityków i obywateli państw członkowskich Unii. Liczą, że opinie w nim zawarte znajdą się także w Deklaracji Berlińskiej, która ma być podpisana na szczycie pod koniec marca przez europejskich przywódców.
Jeden z autorów manifestu - prezes wydawnictwa Znak Henryk Woźniakowski podkreślił, że Unia Europejska przeżywa okres zastoju. Wymaga reform instytucjonalnych, a do tego potrzebny jest Traktat Konstytucyjny. Prezes przypomniał porównanie Unii do roweru, który musi jechać, bo jak nie jedzie to upada. "To samo dzieje się z Unią Europejską i dlatego potrzebuje ona nowej dynamiki", tłumaczył Woźniakowski.
W manifeście znalazł się zapis, że w procesie rozszerzania Wspólnoty trzeba zrobić pauzę, tak, by zapanować nad Unią 27 państw. Zdaniem prezesa Znaku, najpierw trzeba skonsumować to rozszerzenie, które miało ostatnio miejsce, a dopiero później otwierać Wspólnotę na nowe kraje.
Autorzy manifestu są za tym, by w preambule do Traktatu Konstytucyjnego znalazło się odwołanie do wartości chrześcijańskich, ale tego w dokumencie nie napisali. Henryk Woźniakowski podkreślił, że chodziło o to, by z manifestem dotrzeć do wszystkich. I by podpisali się pod nim także ci, którzy nie utożsamiają się z Europą chrześcijańską czy z chrześcijaństwem jako światopoglądem.
Autorzy dokumentu kładą także nacisk na bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej. Podkreślają, że to temat nie tylko ważny dla Polski, ale całej Europy.