Marcin Rosół twierdzi, że rezerwacji hotelu - dla siebie i rodziny - dokonał dzwoniąc bezpośrednio do właściciela pensjonatu. Zaprzecza jednak, że podczas pobytu spotykał się z Sobiesiakiem. W oświadczeniu napisał, że było to niemożliwe ponieważ Ryszard Sobiesiak przebywał w tym czasie w Stanach Zjednoczonych. Szef gabinetu politycznego ministra Drzewieckiego zapewnia, że za pobyt zapłacił z własnej kieszeni. Podkreśla również, że nie wiedział o kłopotach z prawem Ryszarda Sobiesiaka.
Marcin Rosół przyznał też w oświadczeniu, że pośredniczył w "załatwianiu" pracy dla córki Ryszarda Sobiesiaka - Magdaleny. Według doniesień medialnych szefa gabinetu politycznego Mirosława Drzewieckiego, na polecenie ministra szukał "intratnej" propozycji pracy dla córki biznesmena. Magdalena Sobiesiak otrzymała propozycję objęcia funkcji wicedyrektora Centralnego Ośrodka Sportu, a później członka zarządu Totalizatora Sportowego. Jednak przed rozmową kwalifikacyjną, pod koniec sierpnia tego roku wycofała się z konkursu. Było to już po tym, jak Mariusz Kamiński przekazał informacje na temat afery premierowi Tuskowi.
Marcin Rosół zarzuca CBA, że wykorzystało jego prywatny wyjazd do ataku politycznego na ministra Drzewieckiego. Napisał, że jest zbulwersowany działaniami CBA. Podejrzewa, że informacja o jego pobycie w Zieleńcu pochodzi z podsłuchów, które służby założyły u Sobiesiaka.
CBA podejrzewa ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i byłego już szefa klubu parlamentarnego Zbigniewa Chlebowskiego o nielegalny lobbing na rzecz ustawy o grach losowych. Premier Donald Tusk zapowiedział, że we wtorek podejmie decyzje w sprawie dalszych losów politycznych ministra sportu. Na trop kontaktów biznesmenów z Mirosławem Drzewieckim i Ryszardem Sobiesiakiem wpadło CBA podczas sprawdzania inwestycji w Zieleńcu.