Rzecznik praw dziecka Marek Michalak powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że zgadza się ze stanowiskiem pełnomocnika rodziny. Rzecznik wnioskował w sądzie między innymi o poddanie matki opinii biegłych, wzmożenie pomocy dla rodziny dziecka i przesłuchanie dodatkowych świadków.
Marek Michalak podkreślił, że choć szanuje decyzję sądu, uważa, że odebranie Róży rodzicom nie było konieczne i zapowiada, że będzie w dalszym ciągu domagał się uwzględnienia jego wniosków. Zdaniem rzecznika najlepszym środowiskiem dla rozwoju dziecka jest jego rodzinny dom i dodaje, że nie widzi przeciwskazań dla tego, by Róża wychowywała się w domu.
Marek Michalak powiedział, że rodzina dziewczynki może w wychowaniu córki liczyć na wsparcie całego otoczenia w tym ośrodka pomocy społecznej, szkoły, gminy i miejscowego proboszcza, którzy pozytywnie wypowiadają się o rodzinie Róży.
Rzecznik praw dziecka wskazuje, że "pasywne" - jak to określił sąd - zachowanie matki po porodzie mogło być efektem szoku poporodowego, który często przytrafia się kobietom po urodzeniu dziecka.
W lipcu sąd w Szamotułach zaraz po porodzie zabrał rodzicom dziecko i nakazał umieszczenie w rodzinie zastępczej. Zdaniem sądu matka i jej konkubent nie gwarantują prawidłowego zajmowania się dziewczynką. W opinii sędziów kobieta jest niezaradna życiowo, a jej konkubent ma 62 lata. Wyrok sądu nie jest ostateczny. Rodzice zapowiadają walkę o córkę.