Gawroński ujawnił, że o decyzji Mauro wiedział od niego samego. Włoski eurodeputowany, który w czerwcowych wyborach otrzymał 158 tysięcy głosów, podjął ją, gdy zdał sobie sprawę, że nie ma szans w rywalizacji z Jerzym Buzkiem. W tej sytuacji wolał uniknąć głosowania zapowiedzianego na 7 lipca.
Premier Silvio Berlusconi do ostatniej chwili zachwalał i popierał swego kandydata. To jednak, zdaniem wielu obserwatorów, zamiast pomóc, mogło mu jedynie zaszkodzić. Skandale obyczajowe, w które zamieszany jest szef włoskiego rządu, osłabić miały bardzo jego pozycję na europejskiej arenie.