Miejsce katastrofy polskiego samolotu na lotnisku w Smoleńsku zostało już uprzątnięte przez ekspertów i ratowników. Wrak samolotu, którym leciał prezydent Lech Kaczyński i 95 towarzyszących mu osób, został wywieziony do oddalonego o 2,5 kilometra hangaru, gdzie podejmowane są próby jgo odtworzenia.
W miejscu katastrofy pracują teraz spychacze i koparki, które przygotowują kilkudziesięciocentymetrową warstwę ziemi do zebrania. Następnie ziemia będzie wysuszona i przesiana przez sita, aby sprawdzić czy nie znajdują się w niej części samolotu i rzeczy osobiste ofiar katastrofy.
Naczelny Prokurator Wojskowy Krzysztof Parulski powiedział Polskiemu Radiu, że taka procedura została podjęta w związku ze znalezieniem przedmiotów osobistych i dokumentów na głębokości kilkudziesięciu centymetrów. Śledczy między innymi wykopali pistolety i kajdanki, należące do ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Eksperci przewidują, że analiza materiału dowodowego może potrwać jeszcze około 2 miesięcy, natomiast prace na miejscu katastrofy praktycznie już się zakończyły.