Na mecie w Śremie na pływaka czekały tłumy mieszkańcow, kibiców i sympatyków. Kiedy zabiły dzwony pobliskiego kościoła obwieszczając południe maratończyk przepłynął pod śremskim mostem i w ten sposób zakończył swój wyścig.
W wyjściu z wody pomagali mu ratownicy. Później lekarze zmierzyli mu m.in temperaturę i ciśnienie. Temperatura wynosiła 35 st.C.
Już na mecie pływak przyznał, że 20 km przed metą myślał żeby zrezygnowac z próby. Dokuczała mu kolka, nie mógł jeść ani pić. Od czasu do czasu tylko próbował przegryzać banana i popijać ciepłą wodę. Walczył ze sobą przez 8 godzin ale dzięki ekipie, która go asekurowała udało mu się dopłynąć do mety.