Atak terrorystyczny na szkołę w Biesłanie mógł być inspirowany przez rosyjskie służby specjalne - uważa Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka polskich mediów w Moskwie. Dodaje, że Kremlowi mogło zależeć na tym, by prowadzone wówczas pokojowe negocjacje Zachodu z rządem czeczeńskim na uchodźstwie nie zostały doprowadzone do końca.
Tragedia w Biesłanie do dziś pozostaje tajemnicą. Krystyna Kurczab-Redlich uważa, że atak terrorystyczny był spektaklem dla zachodnich mediów, który miał na celu pokazać okrucieństwo czeczeńskich bojowników. Zdaniem dziennikarki, śmierć setek zakładników - w tym dzieci - stała się pretekstem do umocnienia władzy przez prezydenta Rosji Władimira Putina. Jak przypomina Kurczab-Redlich, jednym z posunięć Putina była decyzja o centralnym mianowaniu gubernatorów.
Cztery lata po tragedii większość mieszkańców Biesłanu wciąż nie może zrozumieć, dlaczego pierwszy dzień nauki ich dzieci pochłonął tyle ofiar.