Książka zawierająca zapisy dotyczące napraw, przeglądów, tankowań i innych działań związanych z funkcjonowaniem tupolewa, która znajdowała się na pokładzie rozbitej maszyny, jest zniszczona. Ma pobrudzone i poszarpane kartki. "Udało się ją poskładać z uszkodzonych kawałków w większej części" - poinformował wiceprzewodniczący MAK Oleg Jermołow. "Komisja techniczna zapoznała się już z książką i przekazujemy ją polskim kolegom" - dodał Jermołow.
Podpisujący protokół przejęcia dokumentów przedstawiciel naszego kraju pułkownik Edmund Klich powiedział Polskiemu Radiu, że to nie wszystkie dokumenty, o jakie prosiła strona polska. Podkreślił jednak, że otrzymane dziś dokumenty mają znaczną wartość dla prowadzonego w Polsce śledztwa. Przedstawiciel Polski przy MAK twierdzi, że strona rosyjska nie zamierza już przekazywać nam innych dokumentów. Pułkownik Klich twierdzi, że nie ma najważniejszych dokumentów dotyczących infrastruktury technicznej lotniska w Smoleńsku.
Akredytowany przy MAK Polak powiedział również, że polscy eksperci zgłaszają wiele wątpliwości co do hipotez stawianych przez Rosjan. Zdaniem polskiego przedstawiciela, różnimy się w ocenie chociażby procedur, jakie powinny obowiązywać na lotnisku w Smoleńsku. Rosjanie twierdzą, że cywilne, nasi eksperci - że wojskowe.
Informacyjna Agencja Radiowa