Kazimierz Marcinkiewicz zeznał, że to on decydował o polityce rządu dotyczącej koordynacji służb specjalnych ale przyznał, że wewnątrz rządu był w tej sprawie spór organizacyjny między Zbigniewem Wassermannem i Ludwikiem Dornem. Dorn zdaniem Marcinkiewicza chciał zwiększenia uprawnień wicepremiera w odniesieniu do koordynacji spraw związanych z bezpieczeństwem państwa.
Świadek zeznał, że o pokazaniu przez Zbigniewa Ziobrę akt afery węglowej prezesowi PiS dowiedział się już po fakcie. Przyznał, że była to sytuacja, w której poczuł się pominięty.
Były premier wspominał jedno ze spotkań spotkań Komitetu Politycznego PiS w lutym lub marcu 2006 roku, na którym Jarosław Kaczyński ostro krytykował rząd za brak wyników w walce z układem. Według Kazimierza Marcinkiewicza możliwe jest, że Zbigniew Ziobro chciał pokazać prezesowi PiS, że jego prace posuwają jednak sprawy do przodu i dlatego pokazał mu dokumentację prokuratorską. Świadek zeznał, że jego telefony nie były na podsłuchu ale dodał, że uzyskał informację, że był podsłuchiwany ktoś z kim on się kontaktował telefonicznie.
Były premier potwierdził, że miał podstawy przypuszczać, że ktoś zna treść jego prywatnych rozmów bo jeden z jego asystentów był szczegółowo przepytywany przez wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego. Świadek zaznaczył, że "przepytywanie" nie dotyczyło tylko spraw zawodowych ale także innej natury.
Przed przesłuchaniem, w ramach swobodnej wypowiedzi świadek przedstawił swoje 9-miesięczne rządy jako czas ciężkiej pracy, poświęconej zmienianiu Polski.
Powiedział, że podał się do dymisji po decyzji Komitetu Politycznego PiS 10 lipca 2006 roku, który na wniosek Jarosława Kaczyńskiego podjął decyzję o odebraniu mu rekomendacji. Świadek powiedział, że nie wie jakie były powody tej decyzji ale jego zdaniem wynikła ona z tego, że premierem miał został Jarosław Kaczyński.
Informacyjna Agencja Radiowa