Nadchodzą burzowe dni. Meteorolodzy przewidują, że gwałtowne burze będą przechodziły nad Polską przynajmniej do poniedziałku.
Burze związane z przesuwaniem się frontów atmosferycznych mogą występować o każdej porze roku. Latem dodatkowo przybywa burz popołudniowych i wieczornych, które nie mają nic wspólnego z frontami. Są uzależnione od stopnia nagrzania gruntu w ciągu upalnego dnia.
Zdaniem Michała Kowalewskiego, klimatologa Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, powstawanie chmury burzowej można łatwo zaobserwować. Płaska podstawa chmury - bo takie właśnie podstawy mają chmury burzowe - utrzymuje się na tej samej wysokości. Górna część obłoku wypiętrza się silnie w górę.
W chmurze burzowej panuje ciągły ruch z silnym prądem wznoszącym cząsteczki lodu i wody. Następuje rozdzielenie ładunków elektrycznych.
Profesor Szymon Malinowski, kierujący Zakładem Fizyki Atmosfery Uniwersytetu Warszawskiego, wyjaśnia, że dużej różnicy potencjałów dochodzi do "przebicia" warstwy powietrza, działającej jak izolator. Wyładowania mają ogromną moc i następują bardzo szybko między częściami chmury, lub chmurą a powierzchnią ziemi. Typowy piorun ma ogromną energię - rzędu 500 megadżuli. Prędkość wyładowania potrafi sięgać 60 tysięcy kilometrów na sekundę.
Profesor Szymon Malinowski przestrzega przed lekceważeniem burz, co się niejednokrotnie zdarza turystom. W szczególności odradza chowanie się pod drzewami.
Profesor zdecydowanie nie podziela opinii, że obserwowane tej wiosny gwałtowne opady mają cokolwiek wspólnego z kwietniowym wybuchem wulkanu na Islandii. Przychyla się bardziej do tezy, że mamy do czynienia z długookresowymi zmianami klimatycznymi.