"Żartowniś" posługiwał się aparatem na kartę i był przekonany, że nikt go nie namierzy. Piotr Bieniak z biura prasowego śląskiej policji zapewnia jednak, że policjanci mają sposoby na wykrycie nawet - teoretycznie -niewykrywalnych urządzeń.
Nieletni trafił do Policyjnej Izby Dziecka. O jego dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny. Koszty akcji będą musieli prawdoposobnie pokryć rodzice chłopca.
Po fałszywym alarmie z centrum handlowego ewakuowano blisko 2 tysiące osób, sprawdzono prawie 300 sklepów. Koszt całej akcji to nawet kilkaset tysięcy złotych.