Tygodnik przypomina, że jeden z najbardziej znanych popularyzatorów historii Polski był inwigilowany przez komunistyczną bezpiekę przez ponad 20 lat. Mimo prób oczerniania go w oczach opinii publicznej cieszył się szacunkiem czytelników. Jedną z największych podłości ze strony władz komunistycznych było podstawienie agentki SB, która uwiodła go i została jego drugą żoną. Nena Obretenny pisała raporty na męża dla pieniędzy. Po jej śmierci zaproponowano jej synowi z pierwszego małżeństwa, by w zamian za dobytek zrzekł się praw autorskich do książek Pawła Jasienicy. Ten się zgodził, potem zmienił decyzję.
Sprawa trafiła do sądu, który - mimo zrzeczenia się praw autorskich przez Marka Obretenny'ego - orzekł, że termin na takie wnioski upłynął w 1973 roku. Sęk w tym, że córka pisarza z pierwszego małżeństwa Ewa Beynar-Czeczott w ustawowym - trzyletnim - czasie nie miała żadnej możliwości wystąpić do sądu o uznanie macochy jako niegodnej dziedziczenia po Jasienicy. Dokumenty świadczące o jej agenturalnej przeszłości dostała bowiem z IPN dopiero w 2001 roku. Więcej na ten temat w artykule "Newsweeka" pod tytułem "Tantiemy z donosów".
"Newsweek"/Pio/pul