Będąc około 20 kilometrów od domu zadzwoniły na pogotowie zgłaszając wypadek drogowy. Z ich informacji wynikało, że potrącił je samochód, którego kierowca zbiegł.
Podczas policyjnego przesłuchania jedna z dziewcząt przyznała, że żadnego potrącenia nie było, a całą historię wymyśliły by szybko znależć się w domu.
Dziewczyny próbowały "przygotować się" na przyjazd pogotowia i policji usiłując się poranić. 17-latka uderzała dłonią o asfalt, znak drogowy i murek. Swojej 18-letniej koleżance bezskutecznie wykręcała palce.
Obie staną przed sądem.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.