Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

OPIS-OPINIE-Smoleńsk-kontrolerzy

0
Podziel się:

Zdaniem ekspertów, ustalenia komisji Millera, badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, nie zrzucają odpowiedzialności na rosyjskich kontrolerów.

Tomasz Hypki, wydawca "Skrzydlatej Polski" uważa, że informacje podane przez komisję, na podstawie zapisu z wieży kontrolnej nie wnoszą nic nowego do wyjaśnienia katastrofy w smoleńsku.
Polska komisja ustaliła, że 10 kwietnia z lotniska w Smoleńsku nie przekazano do Warszawy informacji o złej pogodzie. Zdaniem komisji, uniemożliwiło to przygotowanie lądowania polskiego Tu-154M na innym lotnisku. Zdaniem Tomasza Hypkiego, nie zmienia to faktu, że polscy piloci nie powinni podchodzić do lądowania w złych warunkach.
Zdaniem komisji, rosyjscy kontrolerzy lotów na lotnisku w Smoleńsku działali pod dużą presją i nie byli przygotowani do przyjęcia samolotu z polską delegacją do Katynia. Tomasz Hypki zwraca uwagę, że warunki pogodowe były tak złe, że stawianie zarzutów Rosjanom jest nieuzasadnione. Ekspert tłumaczy, że Polacy wiedzieli o fatalnych warunkach na lotnisku od załogi JAK-a. "Nie próbujmy zwalać winy na Rosjan, którzy udostępnili nam nie lotnisko a lądowisko - tak to było zapisane w polskich papierach, jako teren przygodny. Polscy piloci nie mogli oczekiwać niczego lepszego niż zastali" - powiedział.
Tomasz Białoszewski współautor książki "Ostatni lot" zgadza się z twierdzeniem, że 10 kwietnia rosyjscy kontrolerzy lotów na wieży lotniska Siewiernyj działali pod presją, popełnili dużo błędów i nie udzielili polskiej załodze wystarczającej pomocy.
Tomasz Białoszewski podkreśla, że wcześniej znał już atmosferę na wieży z własnego dziennikarskiego śledztwa w Rosji. "Podobnie jak kokpit naszego Tupolewa nie była ona tak zwana sterylna. Kontrolerzy nie mieli komfortu pracy. Funkcjonujący tam za ich plecami były dowódca ze Smoleńska, obecnie zastępca dowódca bazy w Twerze pułkownik Nikołaj Krasnokucki prowadząc rozliczne rozmowy, uwagi na pewno nie pomagał im w pracy, a przy tak trudnym manewrze, jakim jest lądowanie, a jeszcze szczególnie w warunkach tak ekstermalnie złych, tam powinna być idealna cisza" - powiedział Tomasz Białoszewski. Zdaniem współautora książki "Ostatni lot" gdyby Paweł Plusnin - główny kontroler był na wieży sam, do tej katastrofy by nie doszło.
Tomasz Białoszewski zastrzega jednak, że nie można mówić, że błędy rosyjskich kontrolerów były przyczyną katastrofy. "Udowadniamy rozwałkowując, rozczłonkowując współdzialanie samolot - wieża na elementy pierwsze, gdzie były nieprawidłowości. Ale gdybym miał postawić jakąś granicę podziału to tych nieprawidłowości było więcej po polskiej stronie. Co najważniejsze - ten samolot nie miał prawa w istniejących warunkach atmosferycznych zniżyć się to takiej wysokości" - argumentuje Tomasz Białoszewski.
Również ekspert do spraw lotnictwa z "Nowej Techniki Wojskowej" Piotr Abraszek uważa, że kontrolerzy z wierzy w Smoleńsku działali pod dużą presją przełożonych i w pewnym momencie się pogubili. Piotr Abraszek powiedział, że decyzja o ujawnieniu nagrań kontrolerów lotu ze Smoleńska pomogła w rozjaśnieniu pewnych kwestii. "Na pewno informacje podawane przez kontrolerów nie pomogły załodze, która w pewnym momencie się pogubiła. Nie dopatruję się jakiś spiskowych teorii, ale ktoś po prostu popełnił błędy" - powiedział Piotr Abraszek.
Ekspert lotniczy Krzysztof Krawcewicz zwraca uwagę, że raport komisji Jerzego Millera podważa spekulacje o zamachu na samolot prezydenci w Smoleńsku.
Również w jego opinii zdenerwowanie załogi wieży kontrolnej w Smoleńsku wskazuje, że sytuacja ich przerosła. Ekspert podkreśla, że widoczne są nerwy Rosjan kiedy zdali sobie sprawę, że na ich lotnisku dzieją się rzeczy, nad którymi nie panują.
Krzysztof Krawcewicz podkreśla, że pracownicy wieży kontrolnej mogli być zdezorientowani zachowaniem pilota samolotu JAK40, którzy wylądował, pomimo trudnych warunków i apelu o odejście od toru lądowania. Ekspert lotniczy zwraca też uwagę, że w ostatniej chwili załoga polskiego samolotu podjęła próbę poderwania maszyny, o czym nie informował raport rosyjskiego MAK.
Polska komisja badająca przyczyny katastrofy smoleńskiej, kierowana przez szefa MSWiA Jerzego Millera, przedstawiła rekonstrukcję tragicznego lotu TU154M oraz rozmowy kontrolerów lotów zanim doszło do próby lądowania rządowego tupolewa. Według jej ustaleń, samolot z polską delegacją zmierzającą na uroczystości do Katynia był między innymi źle informowany o położeniu względem pasa startowego, miał też błędne informacje na temat pogody. Takie wsparcie jest niezbędne zwłaszcza podczas próby lądowania w ekstremalnie trudnych warunkach atmosferycznych - podkreślił zastępca szefa komisji Mirosław Grochowski. Podobne wnioski można wyciągnąć z analizy przebiegu lądowania polskiego JAK-a 40 oraz próby lądowania rosyjskiego Ił-a 76, zanim doszło do katastrofy. Były to manewry na granicy bezpieczeństwa, za co odpowiedzialność ponoszą kontrolerzy z wieży lotniska Siewiernyj - uważają polscy eksperci.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)