Sędzia Jarosław Benedyk tłumaczy, że jeśli zasądzona została kara grzywny, sąd musiał niezwłocznie wykonać orzeczenie. Kobieta mogła zapłacić karę albo odpracować ją. Joanna W. nie zapłaciła grzywny, choć odbierała zawiadomienia i wezwania sądowe. Sąd nie mógł zamienić kary grzywny na prace społeczne, gdyż kobieta nie stawiła się w sądzie. Polskie prawo zabrania zmuszania ludzi do pracy, co oznacza, że Joanna W. musiała zgodzić się na odpracowanie kary.
Sędzia Benedyk przekonuje, że w tej sytuacji, sąd musiał orzec karę zastępczą, czyli pozbawienie wolności. Taki wyrok zapadł w grudniu zeszłego roku, gdy sąd orzekł, że Joanna W. spędzi za kratkami 25 dni. Gdy Joanna W., której dostarczono orzeczenie, nie stawiła się w zakładzie karnym, sąd wydał zarządzenie o doprowadzeniu jej przez policję. Prezes opolskiego sądu okręgowego zaznacza, że to policjanci wybrali termin i godzinę zatrzymania Joanny W.
Sędzia Benedyk stwierdził też, że wszelkie wypowiedzi polityków, przedstawicieli mediów i policji, którzy starają się wskazywać na nieprawidłowe i sprzeczne z prawem działania Sądu Rejonowego w Opolu są nieuprawnione. Dodał, że deklaracje polityków, co do "wyjaśnienia i załatwienia przez nich" tej sprawy w ciągu kilku dni są "jaskrawym przejawem nierozumienia istoty działania sądów powszechnych w Rzeczypospolitej Polskiej, organów prokuratury i policji".
IAR