Do incydentu doszło tuż po groźnym wypadku, jaki miał miejsce wczoraj przed godziną 23:00 na drodze wojewódzkiej numer 401 na Opolszczyźnie. W okolicach Przylesia auto wypadło z drogi i uderzyło w drzewo. Po kilkunastominutowej reanimacji kierowcy i pasażera, dwie karetki pogotowia ruszyły w stronę węzła Przylesie, by stamtąd jak najszybciej udać się do Opola, do Wojewódzkiego Centrum Medycznego.
Aby otworzyć szlaban, wystarczyło pobrać bilet, co zajmuje kilka sekund czytamy w wydanym dziś przez firmę Kapsch oświadczeniu. Dalej w oświadczeniu czytamy, że " w ramach wcześniejszych uzgodnie¨˝ pomiędzy operatorem autostrady i służbami ratunkowymi ustalono, że w celu zminimalizowania czasu niezbędnego do wjechania na autostradę przez pojazdy uczestniczące w akcjach ratunkowych będą one otwierały szlabany na bramkach poprzez pobranie bezpłatnego biletu z automatu przy bramce (co trwa ok. 4-6 sekund). W przypadku natomiast większej liczby samochodów oczekujących na wjazd, będą one korzystały z pasa serwisowego (dla pojazdów ponadgabarytowych), gdzie szlaban będzie dla nich otwierany zdalnie przez operatora monitoringu".
Mariusz Baran, szef brzeskiego oddziały firmy FALCK, do której należą karetki mówi, że nikt, ani obsługująca autostradę firma Kapsch, ani GDDKiA nie przedstawił im jakichkolwiek instrukcji dotyczących wjazdu na A4. Jak podkreśla, karetki przyjechały w pełni oświetlone, mimo to, nikt z obsługi autostrady nie podszedł do nich, a karetki stały przed szlabanem kilka minut. Mariusz Baran dodaje, że po całym incydencie GDDKiA zaproponowała montaż systemu viatoll w karetkach pogotowia.
Michał Wandrasz z opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Opolu powiedział Radiu Opole, że zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu i na podstawie tych nagrań trzeba będzie ustalić przebieg wydarzeń. Chcemy m.in., aby operator dotarł do wszystkich zainteresowanych służb i przeszkolił je z obsługi autostradowych bramek - dodaje Wandrasz.
Tymczasem w oświadczeniu Kapsch czytamy również, że operator systemu raz jeszcze zwróci się do przedstawicieli służb ratowniczych z informacją na temat obowiązujących procedur. W oświadczeniu czytamy, że "podobne procedury obowiązują na innych polskich autostradach (m.in. A2) oraz w wielu krajach europejskich i nie powodują żadnych problemów".
IAR