Autorzy opracowania podkreślają, że największymi beneficjentami okazały się organizacje zbierające środki na konkretne osoby. Fundacje zakładają subkonta, a pozyskiwaniem pieniędzy zajmują się rodziny i bliscy tych osób.
W dyskusji, towarzyszącej prezentacji raportu, profesor Jerzy Hausner, były wicepremier i kilkukrotny minister, powiedział, że "jeden procent się zdegenerował". W ocenie profesora, sprawy w swoje ręce wzięły "klany rodzinne, które finansują w ten sposób swoje potrzeby", a to powinno być zakazane.
Tę opinię podziela Ewa Kulik-Bielińska z Fundacji Batorego. Jak powiedziała, organizacje pożytku publicznego stały się rodzajem "pralni pieniędzy".
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, Maciej Grabowski jest podobnego zdania. Zauważył też zanik instytucji darowizny: przekazujemy 1% i uważamy, że wystarczy.
W debacie zwrócono uwagę, że bardzo wiele organizacji pożytku publicznego, w tym zbierające największe fundusze, nie będzie mogło w przyszłym roku znaleźć się na liście uprawnionych do otrzymania 1% podatku. Organizacje te są w trakcie zbierania pieniędzy, na przykład na operacje chorych dzieci, i środki będą pewnie zablokowane.
Bogusław Feder z Akademii Liderów podkreślił, że chodzi o organizacje, które nigdy nie publikowały raportów ze swej działalności, ale nie było za to sankcji. Nowelizacja ustawy wprowadziła je. Termin publikacji sprawozdań minął 15 lipca. Uczestnicy dyskusji nie otrzymali odpowiedzi od przedstawicieli rządu, co będzie z organizacjami, które nie opublikowały sprawozdań.