Ze sklepów nie znikną wędzone wędliny czy ryby. Z badań przeprowadzonych przez inspekcję sanitarną wynika, że jeden na 100 produktów może nie spełnić unijnych, ostrzejszych norm dotyczących zawartości substancji smolistych w żywności.
Andrzej Starski z Państwowego Zakładu Higieny - Kierownik Pracowni Toksykologii Żywności wyjaśnia, że dostępne badania dotyczą produktów wędzonych różnymi metodami, nie są wyszczególnione zakłady, które wędzą wyłącznie w sposób tradycyjny. W opinii Starskiego bez takich badań dyskusja o wędzonkach przypomina trochę straszenie - zarówno konsumentów, jak i pracowników. Jednych, że coś ich może otruć, a drugich, że można ich zwolnić z pracy.
Andrzej Starski uważa, że nawet producenci wykorzystujący tradycyjne metody wędzenia, nie powinni mieć problemów ze spełnieniem unijnych norm.
Jak wyjaśnia Andrzej Starski nowe normy dotyczą mięsa i ryb. Nie obejmują natomiast serów. Tradycyjnie wędzony oscypek nie jest więc zagrożony.
Jutro w sprawie wędzenia na specjalnej konferencji prasowej wypowie się minister rolnictwa Stanisław Kalemba. Ma on przedstawić kompleksową informację dotyczącą wchodzących od września unijnych norm.
IAR
