To miał być dzień dla sześciu krajów; to one miały wraz z unijnymi politykami inaugurować Partnerstwo Wschodnie. Tymczasem - jak wynika z nieoficjalnych informacji - kilka europejskich stolic upomniało się o Moskwę. Francja, Hiszpania, Holandia i Portugalia apelowały na szczycie, by nie pomijać Rosji i by włączyć ją w rozmowy o bliższej współpracy. Chodzi o to, by Partnerstwo Wschodnie nie było odczytywane jako walka o strefę wpływów - tłumaczyli politycy.
Tradycyjnie też na spotkaniu pojawił się temat Białorusi i - zgodnie z przewidywaniami - najwięcej wątpliwości co do przyszłych relacji wyrażała Holandia, wyczulona na kwestie praw człowieka. Holenderski premier podkreślał, że bez demokratycznych przemian nie ma mowy o współpracy z Mińskiem w ramach Partnerstwa Wschodniego. Oferuje ono między innymi bliższe kontakty w kwestiach energetycznych, otwarcie strefy wolnego handlu czy liberalizację wizową.
Przyszłe negocjacje będą zależeć od determinacji i przygotowań sześciu zainteresowanych krajów, ale też od entuzjazmu w samej Unii.