Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Parytety w Sejmie

0
Podziel się:

Do Sejmu trafił obywatelski projekt ustawy, wprowadzający parytety na listach wyborczych. Podpisało się pod nim 120 tysięcy osób.
Projekt zakłada, że na listach wyborczych do parlamentu, samorządowych czy do Parlamentu Europejskiego kobiety będą stanowić co najmniej 50 procent. Członkinie Kongresu Kobiet, które skierowały projekt do Sejmu, liczą na to, że posłowie szybko przegłosują ustawę.
Profesor Magdalena Środa liczy na to, że ustawa będzie obowiązywać już w najbliższych wyborach samorządowych. "Będziemy się starały wywierać presję, żeby drogą dobrego obyczaju było tak jak w Unii Europejskiej, że jak wybiera się dwie najważniejsze osoby, to wiadomo, że jedna będzie kobietą, a drugą będzie mężczyzna, bo społeczność, wbrew temu co widzimy w polskiej telewizji i w polskim parlamencie, składa się z kobiet i mężczyzn" - tłumaczy. Profesor podkreśla, że kobiety są w Polsce dyskryminowane zarówno ze względu na podział zarobków jak i obowiązków - tych pierwszych mają mniej, a tych drugich więcej niż mężczyźni. "Jeżeli nie będzie woli politycznej aby to zmienić, to się niewiele zmieni" - mówi Magdalena Środa.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przyznaje, że w kwestii parytetów jest konserwatystą, stąd jego wątpliwości, czy jest to dobre rozwiązanie. "Polskie doświadczenie jest takie, że bez parytetów, które są trochę wymyślone w świecie zachodnioeuropejskim, w Polsce jest tyle samo kobiet w parlamencie, ile tam z parytetami. Więc należy postawić pytanie, czy to jest najlepsza z możliwych metod" - mówi.
Podzieleni w kwestii parytetu na listach wyborczych są parlamentarzyści. Jednego stanowiska w tej sprawie nie mają dwa największe ugrupowania polityczne - PO i PiS. Za parytetem niejednokrotnie opowiadał się wiceszef klubu PO Janusz Palikot. Tymczasem wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski nie ukrywa niechęci dla tego rozwiązania. Tłumaczy, że Platforma Obywatelska sama powinna określić parytet na listach, ponieważ zna kandydatury. Nie zgadza się natomiast na parytet prawny dla kobiet w ogóle, gdyż - jak podkreśla - są panie, na których kandydatury nie można się zgodzić.
Podobnie parytet podzielił PiS. Część polityków uważa, że partia Jarosława Kaczyńskiego już funkcjonuje w niepisanym parytecie na listach. Z kolei była minister pracy i polityki społecznej Joanna Kluzik-Rostkowska mówi, że cel sam w sobie nie jest kwestionowany, chodzi głównie o to, jaką drogę obrać dla jego osiągnięcia.
Również PSL nie chce jednoznacznie opowiedzieć się w kwestii parytetu. Poseł Janusz Piechociński wyjaśnia, że mamy zbyt mało aktywnych politycznie kobiet, aby wprowadzać tego typu regulacje.
Bezwarunkowe poparcie dla inicjatywy zadeklarowała jedynie Lewica. Wiceprzewodnicząca SLD Katarzyna Piekarska uważa, że jedyną metodą na zwiększenie liczby kobiet w Parlamencie jest ustawowa regulacja.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)