Chodzi o używanie jednorazowych strzykawek do podawania leków, które wymagają rozpuszczenia. Lekarze przeprowadzili badania, z których wynika, że tłoki używanych na całym świecie strzykawkach nie są w pełni bezpieczne i może dojść do zarażenia pacjenta wirusem żółtaczki czy bakteriami. Przypadek jest szczególny, bo dotyczy sytuacji, kiedy strzykawka jest dwukrotnie napełniana. Raz płynem do rozpuszczania leku, później już samym lekiem. Zdaniem lekarzy, na tłok strzykawki mogą się przedostawać bakterie, które przy ponownym jej napełnieniu mogą zostać wstrzyknięte pacjentowi.
Lekarze swoimi badaniami próbowali zainteresować służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo pacjentów już w 2006 roku. Z urzędu rejestracji leków nie dostali jednak odpowiedzi. Dlatego napisali petycję do parlamentu europejskiego. Skonstruowali również dwa prototypy strzykawek, które ich zdaniem są całkowicie bezpieczne.
Poznański eurodeputowany Marcin Libicki poinformował, że kierowana przez niego Komisja Petycji natychmiast zajmie się tą sprawą.