Lider Solidarnej Polski zaproponował im współdziałanie w celu zablokowania rządowej reformy emerytalnej.
Właściwie odrzucony został sam Zbigniew Ziobro bo i Leszek Miller i Jarosław Kaczyński już wcześniej wielokrotnie deklarowali swój sprzeciw wobec podniesienia wieku emerytalnego. Przewodniczący SLD przyznał, że nie czytał listu Zbigniewa Ziobry ale nie utrudniło mu to odpowiedzi. Powiedział, że o żadnej instytucjonalnej współpracy z "ruchem pana Ziobry mowy nie ma". Powtórzył, że kiedy SLD będzie miało większe możliwości działania w Sejmie, to spróbuje dokonać korekty reformy emerytalnej. Leszek Miller dodał, że nie wie czy za cztery lata "ruch pana Ziobry" będzie w Sejmie.
Poseł PiS Marcin Mastalerek dziwi się, że do Zbigniewa Ziobry nie dotarła wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, że jak wróci do władzy to cofnie skandaliczne zmiany emerytalne wprowadzone przez obecny rząd. "Najwyraźniej obowiązki w Brukseli przytłaczają pana Zbigniewa Ziobrę" - zauważył poseł.
Marcin Mastalerek uważa, że apel Zbigniewa Ziobry jest sztuczny i śmieszny. Jego zdaniem istnieją obecnie dwie odmienne wizje Polski, które symbolizują Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. W tej sytuacji według szefa młodzieżówki PiS Zbigniew Ziobro zachowuje się jak "mały Kazio", który krzyczy, że on też chce coś powiedzieć.
Zbigniew Ziobro zaproponował by kierownictwa trzech partii zadeklarowały uchylenie reformy emerytalnej po następnych wyborach, skoordynowały działania w celu skutecznego zaskarżenia ustawy do Trybunału Konstytucyjnego oraz uzgodniły działanie w sejmowej komisji nadzwyczajnej.
W liście podkreślił, że nie chodzi mu o współpracę instytucjonalną ale o skuteczne działanie w tej konkretnej sprawie.
IAR