Dwa tygodnie temu Trybunał Konstytucyjny uznał, że spoty i billboardy mogą być używane w kampanii wyborczej. Zdaniem Pawła Poncyliusza z PJN, billboardy są jednak za drogie i jest to marnotrastwo publicznych pieniędzy: "Powiedzmy sobie szczerze, że te billboardy nie są finansowane ze składek członkowskich polityków. Gdyby tak było, bylibyśmy spokojni co do używania tej formy reklamy".
PJN z billboardów nie będzie korzystać, choć jak przyznaje Paweł Poncyliusz, partia nie ma nawet takiej możliwości, bo - w przeciwieństwie do innych partii zasiadających w sejmie - nie dostaje finansowania na kampanię z budżetu państwa.
"Stawiamy za to na kampanię bezpośrednią i o tym wiedzą wszyscy nasi kandydaci, że mają wręcz obowiązek prowadzenia właśnie takiej kampanii" - mówi polityk.
Elżbieta Jakubiak z PJN dodaje, że w Wielkiej Brytanii i Francji spoty i reklamy wielkoformatowane są zakazane w kampanii wyborczej i warto by się wzorować na tych krajach: "Tam trzeba znaleźć pomysł, język i przedstawić program, aby być wybranym. Nie budujmy teflonowo-billboardowej polityki, która pokazuje, że politycy są oderwani od rzeczywistości".
PJN zapowiada, że w przyszłej kadencji Sejmu złoży wniosek o zmianę kodeksu wyborczego i wyeliminowanie zapisu pozwalającego na korzystanie z billboardów.
