Izabela Wilczyńska z PAH powiedziała, że do kilkunastu znanych polskich polityków wysłano symboliczne czapeczki "zabijaki z Sherwood" oraz apel o poparcie idei podatku Robin Hooda. Izabela Wilczyńska powiedziała, że podatek jest sprawiedliwym udziałem banków, zapłatą za część kosztów globalnego kryzysu ekonomicznego spowodowanego działaniem banków. Fundusze wygenerowane przez podatek Robin Hooda miałyby pomóc w niwelowaniu społecznych kosztów kryzysu, jak wzrost ubóstwa. Pomogłyby też w dostosowaniu do skutków zmian klimatycznych.
Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska wyjaśnia, że podatek Robin Hooda nie powinien być mylony z podatkiem Belki, bo nie będzie obciążać klientów, ale odrobinę zmniejszy przychody banków z tytułu transakcji. Janina Ochojska dodała, że warto wyrazic swój stosunek do podatku Robin Hooda także w czasie kampanii wyborczej, choć sprawa nie ma bezpośredniego związku z wyborami. Szefowa PAH powiedziała, ze politycy powinni się tym zainteresować, bo fakt, że we współczesnym świecie ludzie umierają z głodu, jest wstydliwy. W jej ocenie, polscy politycy powinni na forum europejskim popierać i inicjować wprowadzenie podatku Robin Hooda na walkę z ubóstwem.
Według Polskiej Akcji Humanitarnej, podatek Robin Hooda jest małym podatkiem, który może mieć ogromny wpływ. Eksperci obliczają, że zaledwie pięć setnych procent podatku nałożonego na wszystkie transakcje finansowe może przynieść około 400 miliardów dolarów na całym świecie, a wprowadzony tylko w krajach Unii Europejskiej przyniósłby w przeliczeniu 210 miliardów dolarów.