Politycy ostrożnie wypowiadają się o kłopotach Krzysztofa Piesiewicza i podkreślają, że trzeba sprawdzić, czy prawo zostało złamane.
Kilka dni temu do mediów trafiły filmy, z których wynika, że senator mógł posiadać narkotyki. Piesiewicz twierdzi, że w chwili, gdy kręcono kompromitujący go film, był w stanie _ kompletnej nieświadomości _. Senator przekonuje, że proszek, który widać na filmie, to nie kokaina, a nagranie wykorzystano, aby go szantażować.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra z PiS podkreśla, że sytuacja, w jakiej znalazł się senator, jest bardzo trudna. Polityk ma nadzieję, że afera zostanie wyjaśniona przez prokuraturę i wszyscy winni poniosą konsekwencje.
Z koniecznością wyjaśnienia, czy prawo zostało złamane, zgadza się poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin. Jednocześnie polityk podkreśla, że w tej sprawie przekroczono granicę prywatności.
Również wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński z SLD uważa, że choć politycy powinni w sposób szczególny uważać na to co robią, to jednak nie wszystkie tajemnice powinny być upubliczniane.
Kilka dni temu do marszałka Senatu wpłynął wniosek o uchylenie immunitetu Piesiewiczowi, jednak senator zrezygnował z niego dobrowolnie. Prokurator krajowy Edward Zalewski potwierdził, że śledczy chcą postawić zarzuty senatorowi Piesiewiczowi. Chodzi o łamanie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.