Chodzi o artykuł "Życia Warszawy" stwierdzający, że Jacek Kuroń negocjował z SB, o publikację "Wprostu", że Zbigniew Herbert był informatorem PRL-owskich służb oraz o ostatnie zarzuty Antoniego Macierewicza, że byli szefowi MSZ to sowieccy agenci. Chodzi także o publikację "Dziennika", gdzie redaktor Pompowski napisał "Opozycja chlała, kradła i uprawiała stosunki pozamałżeńskie na świeżym powietrzu".
Jacek Żakowski w artykule "Hańba bohaterom" pisze, że "historyczna brednia zalewa nas dzięki pluralistycznej wolności i systematycznie tę wolność niszczy". Porównuje, co prawda - z pewnymi zastrzeżeniami, obecną sytuację do tej sprzed 60 lat. Zaznacza, że nowej komunistycznej władzy nie wystarczało ani pokazywanie błędów sanacji, rządu londyńskiego, państwa podziemnego i Armii Krajowej. "W walce o rząd dusz chciała jeszcze opluskwić przeciwników i splugawić pamięć bohaterów" - czytamy. Zdaniem Żakowskiego, obecnie także nie wystarczy powiedzieć o tym, że liberalno-demokratyczna orientacja przywódców antykomunistycznej opozycji okazała się w III RP błędna politycznie. "Konieczny jest obraz cynika i kapusia z podziemia" - pisze.
Jacek Żakowski dodaje, że według niego taka wizja przeszłości najlepsza jest dla "moheru", który należał w PRL do uparcie milczącej większości. Przywódcy ówczesnej opozycji, a zwłaszcza wieloletni więźniowie polityczni, są więc dla dużej części "moheru" chodzącymi wyrzutami sumienia" - pisze Jacek Żakowski.
Więcej o prowadzonej obecnie polityce wobec historii i jej przyczynach w artykule Jacka Żakowskiego "Hańba bohaterom" w najnowszym wydaniu "Polityki".
IAR/płużyczka/dyd