Dziennik "Polska" zauważa, że mimo upływu dwóch dekad od zamordowania księdza Sylwestra Zycha nie zanosi się na to, by jego morderca i wspólnicy zostali ukarani. Wątpliwe nawet, czy wogóle staną przed sądem - dodaje gazeta. Ksiądz Zych, znany kapelan Solidarności zginął dokładnie 20 lat temu. Okoliczności jego śmierci dotąd nie zostały wyjaśnione, podobnie, jak zabójstwa księży Stefana Niedzielaka czy Stanisława Suchowolca.
Wiele wskazuje na to, że w morderstwo księdza Zycha był zamieszany funkcjonariusz SB, który w latach 90 pracował w policji. Gazeta "Polska" pisze, że w lipcu 1999 roku, dokładnie w 10 rocznicę śmierci księdza, jego domniemany zabójca otrzymał z rąk prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Brązowy Krzyż Zasługi. Jak napisano w uzasadnieniu odznaczenia: za szczególne zasługi w ratowaniu ludzkiego życia. Dziś funkcjonariusz jest na emeryturze.
Gazeta przypomina, że ksiądz Sylwester Zych zginął trzy miesiące przed zakończeniem obrad Okrągłego Stołu, w trakcie których doszło do porozumienia władzy z częścią opozycji. Reszta działaczy Solidarności kwestionowała legalnośc tych obrad i domagała się m.in. ujawnienia konfidentów SB i rozliczenia komunistów za popełnione przez nich zbrodnie. I tę właśnie frakcję popierał ksiądz Zych.
Zabójstwo księdza miało służyć zastraszeniu Solidarności - mówi dziennikowi "Polska" profesor Jan Żaryn z IPN.
IAR/Polska/ab