Aż trzech brytyjskich ministrów - spraw zagranicznych, obrony i rozwoju międzynarodowego - udało się do Kabulu. Afganistan urasta do rangi najważniejszego problemu polityki zagranicznej nowego rządu koalicyjnego w Londynie.
Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj był dopiero co w Londynie z wizytą jako pierwszy zagraniczny przywódca od zmiany rządu. Teraz w Kabulu są brytyjscy ministrowie spraw zagranicznych, William Hague, rozwoju, Andrew Mitchell i obrony, Liam Fox.
Wspólna wizyta tych trzech brytyjskich ministrów wskazuje, że nowy rząd chce bardziej kompleksowo podejść do interwencji.
Szczególnie uderzające są uwagi ministra obrony, Liama Foxa, który powiedział "Timesowi", że będzie dążył do wycofania brytyjskich wojsk, gdy tylko pozwoli na to sytuacja. To samo powtarzał premier Gordon Brown, ale w ustach konserwatywnego ministra zabrzmiało to inaczej.
Liam Fox dodał, że priorytetem nowego rządu jest bezpieczeństwo na ulicach brytyjskich miast, a nie edukacja dziewczynek w Afganistanie, że Wielka Brytania nie ma zamiaru pełnić roli międzynarodowego policjanta, ani naprawiać zdezorganizowanego, trzynastowiecznego państwa.
Konserwatyści nawet w opozycji popierali brytyjski udział w interwencji w Afganistanie, ale krytykowali braki w wyposażeniu armii i brak politycznych postępów, które uzasadniałyby ofiarę już 286 poległych brytyjskich żołnierzy.