We krwi Michaela Jacksona stwierdzono obecność trzech silnych środków usypiających. Jednym z nich był stosowany głównie w szpitalach propofol. Ze złożonych w sądzie dokumentów wynika, że środek ten podawał Jacksonowi jego osobisty lekarz Conrad Murray. Podczas przesłuchań tłumaczył on, że za pomocą propofolu leczył Jacksona przez 6 tygodni na bezsenność podając mu codziennie 50 miligramową dawkę. Gdy stwierdził, że Jackson uzależnia się od propofolu zmniejszył dawkę do 25 miligramów i połączył go z dwoma innymi lekami - lorazepamem i midazolamem.
Murray twierdzi, że na dwa dni przed śmiercią słynnego piosenkarza przestał podawać mu propofol. W dniu tragedii podał jednak jeszcze jedną 25 miligramową dawkę. Murray wyjaśnił, że zrobił to na żądanie artysty. Osobisty lekarz Jacksona powiedział też policjantom, że po podaniu piosenkarzowi propofolu wyszedł na chwilę by zadzwonić do swego biura w Houston. Gdy wrócił Michael Jackson był już nieprzytomny a kilka godzin później zmarł.
Amerykańska policja wydała nakaz rewizji w klinice Conrada Murraya. Wedlug agencji AP prokuratura zamierza postawić mu zarzuty kryminalne. Śledczy uważają, że lekarz wykazał niedbalstwo co kwalifikuje się jako nieumyślne spowodowanie śmierci.