Siedmiu obywateli amerykańskich chińskie służby bezpieczeństwa doprowadziły dziś na pokład samolotu lecącego z Pekinu do Los Angeles. Ósmego protestującego - obywatela Japonii, odesłano do rodziny w Londynie.
Grupa studentów zablokowała na chwilę wejście do Parku Mniejszości Narodowych Chin. Rozwinięto protybetańskie transparenty oraz tybetańskie flagi. Reakcja chińskiej policji była natychmiastowa. Całą grupę zatrzymano.
Przyglądający się zdarzeniu brytyjski dziennikarz John Ray został powalony na ziemię i skuty kajdankami. Mężczyźnie odebrano sprzęt telewizyjny, nakazano mu zdjęcie obuwia i siłą doprowadzono do furgonetki, która wywiozła go z miejsca zdarzenia. Dziennikarza zwolniono jednak po 30 minutach.
Klub Zagranicznych Korespondentów w Chinach nie kryje oburzenia. Podkreśla, że jest to jawne pogwałcenie przez chińskie władze obietnic, że przynajmniej zagraniczni dziennikarze będą mogli podczas Igrzysk w Pekinie korzystać z pełnej swobody słowa.