Mariano Rajoy (czyt. rahoj) nie zamierza podać się do dymisji i nie podda się też szantażowi byłego skarbnika Partii Ludowej, który za zgodą przywódców ugrupwania, miał finansować je w nielegalny sposób. Szef rządu w Madrycie po 10 dniach milczenia spotkał się z dziennikarzami po zakończeniu hiszpańsko-polskiego szczytu w którym uczestniczył m.in. Donald Tusk.
Żadna dotychczasowa wizyta polskiego premiera nie wywołała w Hiszpanii takiego zainteresowania. O spotkaniu Rajoya z Donaldem Tuskiem informowały wszystkie dzienniki i stacje telewizyjne. Południowe programy pokazały spacer obu polityków po ogrodach Pałacu Moncloa, siedzibie rządu, a konferencja po zakończeniu szczytu była emitowana nawet przez regionalne stacje.
Jak to określił jeden z komentatorów,"dzięki premierowi Tuskowi, Rajoy musiał wypowiedzieć się na temat żądania opozycji aby opuścił urząd".
"Wypełnię misję powierzoną mi przez hiszpańskie społeczeństwo i będę bronił stabilności politycznej kraju." - zapewnił premier Hiszpanii.
W tym samym czasie, były skarbnikjego partii, Luis Barcenas, przekazał sędziemu dokumenty mające świadczyć, że ugrupowanie przez lata łamało prawo, a nielegalną pensję dostawał również Rajoy. Teraz, jego dymisji, domagają się również koledzy z partii.
IAR