W deklaracji kończącej szczyt jest zapis, ze proces ratyfikacji powinien być kontynuowany, mimo odrzucenia Traktatu przez Irlandczyków. Tymczasem w Czechach sytuację komplikuje fakt, że Senat zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego o ocenę zgodności Traktatu z czeską konstytucją. Premier Mirek Topolanek domagał się więc wzmianki o tym we wnioskach ze szczytu, by uniknąć kłopotów w kraju i zarzutów, że deklaruje wolę do ratyfikacji jeszcze przed decyzją niezawisłego Trybunału.
Dodatkowo scena polityczna w Czechach jest podzielona. Rząd chce dokończyć proces ratyfikacji, natomiast eurosceptyczny prezydent Vaclav Klaus uważa, że jest to bezcelowe, skoro Traktat odrzucili Irlandczycy. Unijni liderzy próbują jednak za wszelką cenę przeforsować dokument z Lizbony i szukają sposobów jak to zrobić. Decyzję w tej sprawie odłożyli do połowy października, czyli do kolejnego szczytu Unii Europejskiej.