Swój zamiar władze uzasadniają nierentownością lotniska Tempelhof, które z roku na rok traci na znaczeniu. W ubiegłym roku odprawiono na nim zaledwie 350 tysięcy z 20 milionów pasażerów wszystkich trzech berlińskich lotnisk. W tej sytuacji władze Berlina zamierzają za trzy lata zamknąć Tempelhof, a na jego miejscu stworzyć park i centrum wypoczynkowe.
Przeciwko tej decyzji protestuje duża część polityków, mediów i mieszkańców stolicy Niemiec. W obronie najstarszego berlińskiego lotniska wystąpiła nawet kanclerz Angela Merkel, nazywając je "symbolem historii miasta".
Tempelhof odegrał ogromną rolę w zaopatrzeniu zachodniej części Berlina mostem powietrznym podczas radzieckiej blokady pod koniec lat 40-tych. Na tym lotnisku lądowały też samoloty porywane z krajów socjalistycznych. Między 1963 a 1989 rokiem było wśród nich 16 polskich maszyn. Dlatego część opinii publicznej proponuje stworzyć na terenie lotniska miejsce pamięci.
Do głosowania uprawnionych jest prawie dwa i pół miliona berlińczyków. I choć referendum cieszy się ogromnym zainteresowaniem, nie będzie miało wiążącego charakteru. A burmistrz Klaus Wowereit zapowiedział, że zamknie lotnisko niezależnie od woli mieszkańców.