Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice przyleciała do Gruzji. Przywiozła ze sobą porozumienie, które ma zakończyć wojnę na Kaukazie, o ile podpisze je gruziński prezydent.
Mimo trwającego zawieszenia broni, rosyjskie wojska wciąż zajmują gruzińskie miasta i bazy wojskowe.
Condoleezza Rice przyleciała do Tbilisi z sześciopunktowym planem pokojowym, który wcześniej został wynegocjowany w Moskwie przez francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. Przewiduje on natychmiastowe zawieszenie ognia i wstrzymanie wszelkich działań wojennych. Nie wspomina jednak o integralności terytorialnej Gruzji, co może dać pretekst Abchazji i Osetii Południowej do oderwania się od Gruzji i przyłączenia do Rosji.
ZOBACZ TAKŻE:
Gruziński prezydent najpierw wstępnie zgodził się na podpisanie takiego porozumienia, ale później zapowiedział, że będzie się musiał nad tym zastanowić. Oskarżył też Rosję, że ta wprowadziła swoje wojska do Gruzji w dniu rozpoczęcia olimpiady, gdy oczy całego świata zwrócone były na Pekin.
Zajmujący gruzińskie miasto Gori Rosjanie zgodzili się tymczasem na wjazd do miasta konwojów z pomocą humanitarną. Trwają negocjacje na temat wyjścia Rosjan z Gori i wejścia tam gruzińskiej policji. Równocześnie rosyjscy żołnierze ponownie wkroczyli do miasta Seneki na zachodzie kraju i niszczą tamtejszą bazę wojskową.