PiS zdecydował się poprzeć wniosek o uchylenie immunitetu Piesiewiczowi. Jednak senatorowie z partii Jarosława Kaczyńskiego - Zbigniew Romaszewski i Piotr Andrzejewski - nie głosowali zgodnie z tymi zaleceniami. Zostali za to zawieszeni na trzy miesiące w prawach członków klubu PiS.
Teraz Romaszewski zdecydował się wystąpić z Prawa i Sprawiedliwości. Jak napisał w oświadczeniu senator - nie zgadza się on ze stosowaniem zasady wymuszania i zastraszania, jako sposobu budowania politycznej jedności. "Metoda ta obecnie powszechnie stosowana w największych polskich ugrupowaniach politycznych jest tym, czego nie mogę zaakceptować mając w pamięci atmosferę towarzyszącą większości mojego życia, które upłynęło w PRL" - tłumaczy Romaszewski.
Wicemarszałek Senatu zaznaczył, że nikt w klubie PiS nie próbował poznać szczegółowo aspektu karnego sprawy Piesiewicza. "Tabloidalna oczywistość skandalu obyczajowego przysłoniła aspekt prawno karny o którym miał się wypowiadać Senat" - wyjaśnił.
Romaszewski dodał, że w polskim życiu publicznym ludzie zbyt często boją się mówić co myślą i boją się bronić swoich racji. "Posłowie są zmuszani do posłuszeństwa obawą, że kierownictwo nie umieści ich na listach wyborczych" - wyjaśnił. Tymczasem wicemarszałek Senatu jest przekonany, że w ugrupowaniu, które tak jak PiS ma ambicję zdobycia władzy musi być miejsce na wiele poglądów i postaw, a decyzje powinny być ucierane a nie wymuszane.
Romaszewski przyznał, że decyzję o wystąpieniu z klubu PiS podejmuje z ciężkim sercem, bo bliski jest mu program reprezentowany przez to ugrupowanie. Jednocześnie senator zaznaczył, że jego poglądy nie ulegną koniunkturalnej zmianie.