W Rosji, która uważana jest za spadkobierczynię radzieckiego imperium, mało kto przejmuje się podobnymi jak dzisiejsze orzeczenie stwierdzeniami. Poradzieckie pamiątki z wizerunkami Stalina i Lenina oraz wszelkiego rodzaju symboliką sowiecką znakomicie się sprzedają. Kupującymi są głównie zagraniczni turyści, fotografujący się na Placu Maneżowym w towarzystwie sobowtórów wodzów rewolucji październikowej i spacerujący po Placu Czerwonym w czapkach z czerwoną gwiazdą. Właściciele moskiewskich straganów mają nadzieję, że mimo obowiązujących w Europie Zachodniej zakazów uda się im jeszcze trochę zarobić na radzieckich pamiątkach. Coraz częściej mieszkańcy rosyjskich miast domagają się od władz likwidacji pomników Lenina i zmian nazw ulic kojarzących się z okresem stalinowskim. Starsze pokolenie Rosjan uważa jednak, że historię należy szanować niezależnie od tego, jakakolwiek by była. Przywódcy Rosji - prezydent Dmitrij Miedwiediew i premier Władimir Putin nie odwołują się w swoich wystąpieniach do czasów Związku
Radzieckiego i przy każdej okazji podkreślają, że współczesna Rosja powinna czerpać wzór z imperium cara Aleksandra II - reformatora.
IAR