Raport ma dopiero zostać opublikowany, ale władze rosyjskie i gruzińskie już otrzymały dokument. Oba państwa spierają się jednak o jego treść i interpretują go odmiennie.
Moskwa jest zadowolona z raportu, gdyż - zdaniem Rosjan - wskazuje on na Gruzję jako państwo, które pierwsze rozpoczęło działania wojenne. Władimir Cziżow, przedstawiciel Rosji przy Unii Europejskiej powiedział, że w sprawozdaniu nie użyto stwiedzenia: "ostrzał Cchinwali w nocy z 7 na 8 sierpnia, co dało początek zbrojnej fazie konfliktu".
Tymczasem gruziński minister reintegracyjny Temur Jakobaszwili twierdzi, że w raporcie nie ma mowy o jednocznacznej winie Gruzji za rozpoczęcie konfliktu. Ponadto minister zaznaczył, że raport przeczy twierdzeniom, Rosji, że inwazja na Gruzję miała na celu powstrzymanie ludobójstwa w zbuntowanym regionie.
Jakobaszwili powiedział też dziennikarzom, że większość tez przedstawionych w raporcie jest zgodna z prawdą i Gruzja jest ogólnie zadowolona z tego sprawozdania. Nie mógł się jednak zgodzić z twierdzeniem, zawartym w sprawozdaniu, iż Gruzja nadużyła siły w ataku na stolice Południowej Osetii - Cchinwali.
Tymczasem szef specjalnej komisji Unii Europejskiej, która ustalała okoliczności konfliktu potwierdził, że to Gruzja wyowłała wojnę na Kaukazie. Szwajcarski dyplomata Heidi Tagliavini dodał jednak, że Moskwa naruszyła z kolei międzynarodowe prawo - w trakcie i po konflikcie.
Konflikt gruzińsko-rosyjski kosztował życie kilkuset osób. Dziesiątki tysięcy mieszkańców, zarówno Gruzini jak i Osetyńcy, straciły swoje domy. Według raportu, w czasie wojny dochodziło też do czystek etnicznych. Ich ofiarami padli przede wszystkim Gruzini mieszkający w Osetii Południowej.