W Birmie jest dwa tysiące dwustu jedenastu więźniów politycznych. Są wśród nich zarówno działacze prodemokratycznej opozycji, jak i buddyjscy mnisi, którzy od czasu Szafranowej Rewolucji sprzed dwóch lat nieustannie domagają się przywrócenia demokracji w kraju rządzonym totalitarnie od ponad czterdziestu lat. Część z nich przebywa w prowincjonalnych więzieniach, gdzie panują bardzo złe warunki, a zatrzymani pozbawieni są jakiejkolwiek opieki medycznej.
Aresztowania przybrały na sile w ciągu ostatnich tygodni, ponieważ władze obawiają się wybuchu protestów podczas przypadającej w tym miesiącu drugiej rocznicy wystąpień z roku 2007. Według działaczy tajlandzkiego stowarzyszenia wspierającego więźniów politycznych w Birmie, tamtejsza junta nie reaguje na apele społeczności międzynarodowej nawołujące do bezwarunkowego zwolnienia więźniów politycznych oraz rozpoczęcia dialogu z demokratyczną opozycją.