"Rzeczpospolita" uważa, ze dług rośnie z dwóch powodów - rząd nie prywatyzuje a ZUS musi coraz więcej pieniędzy przekazywać do otwartych funduszy emerytalnych. To efekt spadku bezrobocia i wzrostu wynagrodzeń, ale cytowani przez gazetę ekonomiści przestrzegają - oznacza także dalsze zadłużanie, bo rząd nie będzie ciął wydatków.
Ministerstwo Finansów jest spokojne. Nie przewiduje przekroczenia planu, czyli osiągnięcia w tym roku długu na poziomie nieco ponad 46 % PKB, dodając, że prawdopodobnie państwo pożyczy mniej niż przewidywało.
Jednak cytowani przez gazetę analitycy nie wykluczają, że w parze z perspektywą osiągnięcia pierwszego progu będzie szła nieufność inwestorów i osłabienie złotego. Gdyby euro pod koniec roku kosztowało około 5 złotych, to moglibyśmy osiągnąć nawet drugi próg - 55 % PKB - przestrzega główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, Janusz Jankowiak.
Wszyscy ekonomiści oceniają, że reforma finansów powinna zostać przeprowadzona właśnie teraz, w "tłustych" latach gospodarki. W przeciwnym wypadku politycy naszykują nam minę na lata spowolnienia gospodarczego - dodaje "Rzeczpospolita".
Rzeczpospolita/krzycz