Tymczasem, prezydent Rosji mówi, że zachodnie media często w niewłaściwy sposób pokazują kto jest agresorem a kto poszkodowanym. Dmitrij Miedwiediew na zakończenie konferencji prasowej z kanclerz Niemiec Angelą Merkel zadał dziennikarzom 3 pytania, które - jak powiedział - powinni przemyśleć.
Pytanie pierwsze brzmiało: " Kto tak naprawdę rozpoczął działania wojenne w Osetii Południowej - rosyjskie siły pokojowe, rosyjskie wojska czy gruzińska armia".
W drugim pytaniu, prezydent Rosji zasugerował, że Gruzja mogła wyniszczyć Osetyjczyków i Abchazów.
"Czy społeczność międzynarodowa chciała, by w rezultacie tej agresji Osetyjczycy z Osetii Południowej, a w konsekwencji i mieszkańcy Abchazji, po prostu przestali istnieć - tak czy nie?" - pytał Dmitrij Miedwiediew.
W trzecim pytaniu prezydent Rosji nawiązuje do podawanych przez Moskwę informacji o dużych stratach materialnych w Osetii. Szkody mają być wynikiem gruzińskiego ataku na tę separatystyczną prowincję. Ostatnie pytanie brzmiało więc: "Czy rozpatrujemy to, co się wydarzyło jako katastrofę humanitarną. Tak czy nie. A może to sprawa tylko samych Osetyjczyków i Rosyjskiej Federacji?"
Prezydent Miedwiediew powiedział, że jeśli pojawią się odpowiedzi na te pytania, sprawa konfliktu w regionie będzie o wiele klarowniejsza.