Nie odbyło się rozprawa pojednawcza w procesie karnym, jaki wytoczył były szef MSWiA Janusz Kaczmarek prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. W sądzie rejonowym w Warszawie nie stawili się ani Jarosław Kaczyński ani jego adwokat. Sprawa dotyczy nazwania Janusza Kaczmarka przez prezesa PiS "agentem śpiochem".
Były szef ministerstwa spraw wewnętrznych powiedział dziennikarzom, że nieobecność prezesa PiS to brak szacunku dla sądu. Podkreślił, że nadal liczy na pojednanie z Jarosławem Kaczyńskim. "Wystarczy jedno słowo - słowo, które brzmi przepraszam" - powiedział Janusz Kaczmarek. Dodał, że jego wiara w pojednanie jest "słaba", ponieważ prezes PiS dotąd jeszcze nikogo nie przeprosił.
Stołeczny sąd wyznaczył termin kolejnej rozprawy pojednawczej na 19 stycznia. Jednocześnie ustalono już terminy kilku kolejnych posiedzeń w przypadku, jeżeli do pojednania nie dojdzie.
Janusz Kaczmarek zwrócił uwagę na fakt, że proces karny to jedyna możliwość zaprotesowania przeciwko nazwaniu go "agentem śpiochem". Przypomniał, że niedawno sąd skazał rosyjskiego agenta właśnie za bycie "śpiochem", czyli w rzeczywistości osobą, która szpiegowała nasz kraj. "Jest to zatem w moim przypadku bardzo obraźliwie określenie" - podkreślił Janusz Kaczmarek.
To nie pierwsza sprawa, jaką były szef MSWiA wytoczył prezesowi Prawa i Sprawiedliwości za określenie "agent śpioch". Trwa już proces cywilny, w któym Janusz Kaczmarek domaga się przeprosin za to określenie. Na wniosek strony pozwanej jest on utajniony.
Były szef MSWiA domaga się w tym procesie przeprosin na łamach licznych tytułów prasowych oraz stronie internetowej PiS. W przeprosinach Jarosław Kaczyński ma wyrazić "szczery żal" za postawienie nieprawdziwych zarzutów Januszowi Kaczmarkowi. Prezes PiS miałby też wpłacić 10 tysięcy złotych na Caritas i pokryć koszty procesu.