Stanisław Janecki, redaktor naczelny tygodnika "Wprost" wątpi w prawdziwość zapewnień kapitana Edwarda Graczyka, który twierdzi, że Lech Wałęsa nigdy nie podjął współpracy ze służbą bezpieczeństwa PRL.
Zdaniem gościa "Salonu Prasowego", zeznania Graczyka należy wyjaśnić. Podkreślił, że chociaż utrzymuje on, iż Lech Wałęsa nigdy nie współpracował z SB, to bardzo niejasno wypowiada się temat charakteru spotkań, które z nim odbył. Edward Graczyk twierdzi, że jego kontakty z Lechem Wałęsą były incydentalne. Publicysta podkreślił, że fakt iż sąd lustracyjny, który badał prawdziwość oświadczenia lustracyjnego Lecha Wałęsy nie potrafił dotrzeć do Graczyka i w końcu błędnie uznał go za zmarłego również powinien zostać wyjaśniony.
Piotr Gabryel z "Rzeczpospolitej" zwrócił uwagę na fakt, że wielu oficerów SB w czasie procesów lustracyjnych wypowiadało sie w podobnym co Graczyk tonie utrzymując, że pomimo kontaktów z SB lustrowane osoby nigdy nie dały się zwerbować PRL-owskim służbom..
Cezary Michalski z "Dziennika" uważa z kolei, że Lech Wałęsa, nawet jeśli w latach 70. został " złamany " przez SB, swoim późniejszym postępowaniem zasłużył na miano bohatera:
Według Janusza Rolickiego z "Faktu", odnalezienie kapitana Edwarda Graczyka nic nie zmieni w sporze o to, czy Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Podkreślił, że wiele osób jest przekonanych o słuszności swoich poglądów co do byłego lidera "Solidarności" i nigdy ich już nie zmieni. Publicysta zwrócił uwagę, że w historii nie istnieją "bohaterowie bez skazy".